ISLAS CIES - wyspy bogów
- kasiawitosa
- 9 kwi 2015
- 5 minut(y) czytania

Z każdą chwilą woda nabierała coraz bardziej szmaragdowego koloru w promieniach porannego słońca, a prom niespiesznie zbliżał się do niewielkiej przystani.




Niesamowite! W ciągu mniej więcej półgodzinnego rejsu znalazłam się w innym świecie. Wyruszając z miejskiej scenerii Vigo, zastanawiałam się ile racji jest w słowach magazynu „The Guardian” z 2007 roku, rekomendującego jedną z plaż Wysp Cies, jako najpiękniejszą plażę świata ze względu na jej krystaliczne wody o turkusowym kolorze, jasny piasek i lasy docierające do samych wydm. Wielu przyrównuje Praia de Rodas, bo o niej właśnie tu mowa, do rajskich plaż Karaibów. Na mnie wywarła ona równie wielkie wrażenie, które potęgowało się wraz z ubywającymi milami morskimi dzielącymi mnie od postawienia stopy na wyspach bogów, bo tak zachwyceni pięknem Islas Cies zwali je starożytni Rzymianie.
Setki lat temu archipelag był przystanią dla piratów nękających hiszpańskie i portugalskie wybrzeża, dziś z kolei jest oazą tętniącą spokojem, zamkniętą dla hoteli, komercji i tabunów turystów. Wyspy Cies wraz z wyspami Ons, Salvora i Cortegada wchodzą w skład Parque Nacional de las Islas Atlanticas de Galicia utworzonego w 2002 roku w skutek przekształcenia parku natury w park narodowy. Archipelag Cies formują natomiast trzy wyspy: Monteagudo (Norte), del Faro (del Medio) i San Martiño (Sur). Z uwagi na to, że znajdujemy się na terenie parku narodowego, należy pamiętać, że obowiązują tutaj liczne zakazy mające na celu ochronę fauny i flory tego obszaru. Również dzienna ilość odwiedzających jest limitowana, w związku z czym zaleca się wcześniejszy zakup biletów. Promem możemy dotrzeć do Północnej i Środkowej wyspy. Wyspa południowa dostępna jest tylko dla posiadaczy prywatnych środków transportu wodnego, z tym, że cumowanie łodzi może się odbywać minimum 200m od brzegu.
No dobrze, zaczynamy więc spacer po Wyspach Cies. Z promu wysiadam w niewielkim porcie nieopodal resauracji (jednej z dwóch na Cies) na wyspie Monteagudo, tuż obok zjawiskowej Praia de Rodas i kieruję swe kroki na drewniany pomost wiodący do lasu wyrastającego wzdłuż piaszczystych wydm.




Na końcu pomostu droga rozwidla się. Cies oferują nam cztery szlaki turystyczne: dwa wiodą przez Monteagudo i dwa pozostałe przez del Faro. Na Wyspie Monteagudo znajduje się najwyższe wzniesienie archipelagu – Alto de Cies (197m). Niewiele mniejsze jest wzniesienie Monte Aguia (182m), na które wiedzie czerwony szlak. Mijana po drodze Praia de Figueiras, Praia de Muxieiro, a w końcu niewielka latarnia morska Faro do Peito i widoki roztaczające się z góry, z całą pewnością zrekompensują nam trud wędrówki pod górę. Szlak niebieski, który do pewnego momentu biegnie równolegle ze szlakiem czerwonym, odbija w lewo na wzniesienie Alto del Principe. Tam to dopiero można poczuć się jak król! … A właściwie jak królowa. Na wysokości 111m pośród skał wznosi się majestatyczny skalny tron Silla de la Reina (Tron Królowej). Z tego miejsca naszym oczom jawi się jeden z piękniejszych widoków na Cies – stąd w całej okazałości można podziwiać Praia de Rodas, która swoimi niemal białymi biegnącymi półkoliście piaskami łączy ze sobą wyspy Monteagudo i del Faro, a jednocześnie odgradza wydmami Rias Baixas od jeziora-laguny. Z drugiej strony, jezioro od oceanu oddziela wąski mostek między wyspami, poprowadzony w miejscu, w którym dzieli je najmniejsza odległość.
Wiecie już, co oferuje wyspa Monteagudo. Ja na rozdrożu obieram szlaki prowadzące w lewo, w kierunku wyspy del Faro, gdyż jeden dzień to zdecydowanie za mało, by dogłębnie i osobiście zbadać wszystkie cztery szlaki. Po krótkim spacerze ścieżką biegnącą przez las, docieram do jeziora.

O Lago (wcześniej nazywane Lago dos nenos lub Lago de los niños) to system geomorfologiczny łączący obie wyspy w konfiguracji plaża-wydmy-laguna. Dynamiczne współdziałanie wiatru, pływów i prądów poskutkowało utworzeniem plaży barierowej, wyodrębniającej za pomocą swoich wydm jezioro, w którym zamieszkuje wiele gatunków morskich, między innymi takich jak leszcze, ośmiornice, węgorze czy kraby.


Od strony zachodniej pod koniec XIX wieku wybudowano połączenie ułatwiające komunikację między wyspami.




Wał wzdłuż zapory tworzą naturalne skały po zachodniej stronie jeziora, o które rozbijają się fale Oceanu Atlantyckiego.


W tym miejscu, pośród zapierającego dech w piersiach krajobrazu przechodzę na wyspę Isla del Faro nie przestając robić zdjęć. Po drodze mijam jedyny na wyspie kamping, a zarazem jedyne miejsce, w którym można przenocować, bo jak już wspomniałam wcześniej, nie ma tutaj żadnego hotelu.



Dalej rozpoczyna się otwarta strefa z centrum informacyjnym, budynkami należącymi do obsługi parku oraz kilkoma prywatnymi domkami, których właściciele pojawiają się w sezonie letnim (Ehhh … szczęściarze).



Do tej pory szlak zielony i pomarańczowy biegły równolegle. Tutaj szlak zielony odbija w dół prowadząc do kolejnej bajkowej plaży – Praia de Nosa Señora, a następnie do latarni morskiej Faro da Porta położonej visa vi wyspy San Martiño. Ja wybieram jednak szlak pomarańczowy, który pnie się w górę pomiędzy drzewami splątanymi sieciami bluszczu.

Mijam kamienne stoliki z kamiennymi ławkami, przy których turyści mogą odpocząć i się posilić. Ścieżka wyłania się z sosnowo-eukaliptusowego lasu delikatnym łukiem. Warto zatrzymać się tu na chwilę i nacieszyć widokiem turkusowych wód Praia de Nosa Señora i wyrastającej z oceanu wyspy San Martiño.


Od tego momentu droga staje się bardziej stroma, a słońce nie oszczędza wędrujących na szczyt Monte Faro (175m). Wszechobecne piękno sprawia, że oczy już same nie wiedzą gdzie patrzeć. Z lewej strony San Martiño, która zdaje się jeszcze piękniejsza im wyżej się wspinam,







z prawej strony formacje skalne, pomiędzy którymi wręcz roi się od mew (jak one cudownie piszczą!) i kormoranów. W gniazdach siedzą szare pisklęta, chronione przez dostojne białe samice, próbujące odwrócić uwagę od piskląt pozowaniem do zdjęć.




W 1988 roku Wyspy Cies zostały objęte Strefą Specjalnej Ochrony Ptaków oraz uznane za obszar Natura 2000. W końcu w dole widać również Faro da Porta,


a po kolejnym zakręcie drogi moim oczom ukazuje się cel wędrówki – latarnia morska Faro de Cies do której wiodą jeszcze bardziej ekstremalne serpentyny, tym razem częściowo zabezpieczone barierkami.





Po jakimś czasie jestem na szczycie, nieco wyczerpana palącym słońcem, ale jednocześnie szczęśliwa. To miejsce urzeka krajobrazem: klify, skaliste zatoczki i bezkres oceanu to jest to co sprawia, że wciąż chciałoby się tam wracać.




Archipelag Cies jest niczym gigantyczna tama chroniąca Ria de Vigo przed potężnymi uderzeniami fal Oceanu Atlantyckiego. Po wykonaniu miliona zdjęć, nadchodzi czas, by ruszać w drogę powrotną.


Schodząc z latarni, na jednym z pierwszych zakrętów można wypatrzeć skalne serce wyłaniające się z oceanu … ojjj tak, moje serce z całą pewnością tu zostało.

Nieco niżej na rozdrożu skręcam w lewo … Faro de Cies to nie ostatnia atrakcja pomarańczowego szlaku. Krótka ścieżka prowadzi do Pedra da Campa –


skały fantazyjnie przebitej na wylot przez erozyjną siłę atlantyckich wiatrów niosących solankę, a następnie do niewielkiego obserwatorium ptaków, z którego można obserwować ich lęgowiska i różnobarwne mchy porastające strome skały.

Z tego miejsca, naprzeciwko obserwatorium roztacza się równie piękny jak z Montegudo widok na Praia de Rodas i O Lago.

Ostatni rzut oka z tej wysokości i schodzę! Od czasu do czasu pod nogami przebiegają mi zwinne jaszczurki, by po chwili zniknąć w zaroślach. Zejście z góry trwa zdecydowanie krócej, bo po pierwsze jest z górki, a po drugie uwieczniłam już wszystko na fotografiach.
Do wypłynięcia ostatniego promu zostały jeszcze jakieś dwie godziny, więc spożytkuję je na plażowanie na Praia de Rodas.




Prawie półtorakilometrowy pas niemal białego piasku oblanego błękitem krystalicznie czystej wody doprowadza mnie do Praia Dos Viños, która zdaje się być stworzona nie z piasku, lecz z muszelek.




Wszechobecne mewy zaczepiają plażowiczów, a ja idę brzegiem morza i napawam się tym wspaniałym widokiem.



W tak pięknych miejscach czas mija nieubłaganie szybko, więc po krótkiej kąpieli słonecznej melduję się na pokładzie promu powrotnego.





Rusza niespiesznie, ze stałą prędkością oddalając się coraz bardziej od wybrzeży Islas Cies. Z horyzontu znikna port, najpiękniejsza plaża świata … a sylwetki wysp majaczą w oddali w promieniach zachodzącego słońca.

informacje praktyczne:
http://www.parquenacionalillasatlanticas.com/index.php?lang=gl
http://www.rutasdesenderismo.es/galicia/cuatro-rutas-de-senderismo-en-las-islas-cies/

Comments